Wraz z wiosennym słońcem i naprawdę gorącą końcówką maja przyszedł czas na opalanie. Dziewczyny niezmiennie lubią brąz, dlatego też w Krainie Stylu doradzimy ci, jak robić to z głową.
Opalanie to pozornie banalny temat. W końcu co skomplikowanego może być w leżeniu plackiem pod słońcem i poddawaniu się jego działaniu? W praktyce jednak często zapominamy o należytej ochronie i pielęgnacji skóry, która po sesjach solaryzujących może być wyschnięta i zniszczona. Warto temu zapobiec!
Nasz krótki poradnik zaczniemy od analizy kremów i balsamów. To najważniejszy kosmetyk potrzebny przy opalaniu, dlatego należy wybrać go z głową. Niezależnie od twojej karnacji musisz być nasmarowana po to, aby uniknąć zwiotczenia skóry, a także uchronić się przed poważniejszymi dolegliwościami takimi jak np. czerniaki, których powstawaniu nadmiar słońca sprzyja. Dlatego też powinnaś stosować na swoją skórę kremy o silniejszym faktorze – zamierzasz przecież „spalać się” przez dłuższy czas. Dla pań o ciemniejszej skórze wystarczą kremy o średniej ochronie, mieszczącej się w przedziale SPF 15-30. Paniom zaś o jaśniejszej karnacji polecamy środki chroniące jeszcze silniej, aż do maksymalnego SPF 50+.
Pamiętaj też, że na kremie czy balsamie nie ma co oszczędzać – zarówno jeśli chodzi o jego cenę, jak i stopień ochrony. Z kolejnych sesji wyjdziesz tak czy siak opalona, a brak należytej ochrony może sprawić, że niebezpiecznie wypalisz warstwy skóry, co skutkować będzie jej łuszczeniem się i niesławnym „raczkiem”. Jeśli zaś masz całkiem jasną karnację i praktycznie białą skórę, najlepiej odpuść sobie opalanie. Warto też wiedzieć, że ciemniejsze miejsca na skórze takie jak pieprzyki i znamiona należy punktowo ochronić kremem o najsilniejszej ochronie (SPF 50+).
Po opalaniu przede wszystkim weź chłodny prysznic – zmyjesz z siebie resztki spalonego słońcem kremu, a samej sobie zapewnisz orzeźwiającą ulgę. Następnie nie zapomnij o zastosowaniu nawilżającego balsamu, który zapobiegnie wiotczeniu skóry, a także od środka ujędrni ją i ożywi. Najlepsze będą te z mocznikiem i alantoiną. Nieźle sprawdza się też zwykła wazelina, ale ma ona dość kłopotliwą konsystencję. Jeśli zaś „spalisz się” na tyle, że skóra będzie zaczerwieniona i podrażniona, sięgnij po żele z aloesem i D-pantenolem. Równie skuteczny będzie też okład z drożdży rozpuszczonych w mleku. Pamiętaj tylko, że jeśli na twojej skórze pojawią się pęcherze, w żadnym wypadku nie wolno ich przekłuwać – należy poczekać, aż zejdą same.