Pastele, czyli kolory wiosny tradycyjnie obecne na wybiegach w ciepłym sezonie, w tym roku zostały odświeżone odrobiną błysku, zyskując miano „lodowych”. Chłodne błękity, zielenie i róże rodem z akwareli pojawiły się między innymi u Miu Miu, DKNY, Balmaina, Oscara de la Renty i Armaniego.
Metaliczne tkaniny to domena jesienno-zimowych kolekcji, jednak tej wiosny również będziemy błyszczeć. Metalik, zwłaszcza w złotym odcieniu, przewinął się przez większość wybiegów, w tym u Lanvina, Givenchy, Fendi i Toma Forda. Podobnie jak mocne barwy, często występował solo, ale też w parze z bielą i czerwienią, jak u DG.
Na drugim biegunie znalazły się kolory wiosny w wersji soczystej i nasyconej – intensywna zieleń, błękit, czerwień i żółć, pokrywająca kreacje od stóp do głów. Efekt wzmacniała tendencja do używania tylko jednej barwy w ramach stroju, choć między innymi u Fendi i Diane von Furstenberg zobaczyliśmy śmiałe połączenia kobaltu i pomarańczy. Walkę o prym wśród mocnych barw toczyły przede wszystkim czerwień i błękit, obecne w kilkudziesięciu różnych kolekcjach.
Wśród barw obecnych na wybiegach na uwagę zasługują różne odcienie żółci i pomarańczu, również w wydaniu tangerine tango, czyli hitowym odcieniu sprzed roku. Do łask wraca też róż. W tym sezonie jest dozwolony w każdej wersji, od pudrowej mgiełki po intensywną, królewską fuksję.
W wiosenno-letnich kolekcjach nie mogło zabraknąć bieli, także w wydaniu total look, którą zobaczyliśmy między innymi u Jasona Wu, Dereka Lama i Ralpha Laurena. Część projektantów dołączyła czerń do grona kolorów wiosny, tworząc ponadczasowy zestaw, który wymyka się sezonowym trendom.