- Pracuję w ośrodku rehabilitacyjnym dla niepełnosprawnych intelektualnie dzieci. Na zwolnienie lekarskie w ciąży poszłam bardzo szybko. Nie dlatego, że miałam ochotę leniuchować przez 9 miesięcy, ale dlatego, że mam ciężką pracę. Z jednej strony jestem narażona na nadmierną ekspozycję na choroby wieku dziecięcego, które dla płodu mogą być śmiertelnie groźne, z drugiej – na agresywne zachowania swoich podopiecznych, które zdarzają się bardzo często. Nie chciałam ryzykować, a lekarz – gdy tylko dowiedział się, gdzie pracuję – od ręki wypisał L4 – mówi Kasia. I dodaje, że nie wszyscy na jej zwolnienie patrzyli tak łaskawym okiem: – Teściowa burknęła pod nosem, że ona na porodówkę pojechała prosto z pracy, i że współczesne, młode kobiety są przewrażliwione. Ale pal licho z nią! Gorsze były docinki mojego szefa, który sugerował, że idę na zwolnienie, by oglądać seriale…Gdy zaproponowałam, by przeniósł mnie do biura, gdzie będę mogła w spokoju pracować całą ciążę odpowiedział, że nie ma takiej możliwości. I docinki się skończyły.
Skompletuj wyprawkę dla swojego dziecka!